Dziś parę słów i 4 obrazki na temat zwodniczej trójcy: chief/chef/boss.
Patrząc na częstotliwość używania słowa chief przez Polaków mówiących o swoim szefie można odnieść wrażenie, że naszych przełożonych albo darzymy nabożnym wręcz szacunkiem albo drwimy sobie z nich. Skąd taki wniosek?
Oto powód:

W swoim podstawowym znaczeniu „chief” to wódz, naczelnik. Mówiąc w ten sposób o naszym szefie albo stawiamy się w pozycji członka jego plemienia albo traktujemy go z ironią, jak w zdaniu „hey, chief!” które ma równie nieformalny wydźwięk jak „hej, wodzu!” Chyba, że mówimy o naczelniku policji czy straży pożarnej – wówczas „chief” jest jak najbardziej na miejscu – ale nazwy ich stanowisk to przecież: Police Chief i Fire Chief.
Co do wyrażeń Chief Executive Officer, Chief Financial Officer i tym podobnych (pomijając zawiłości tłumaczenia wynikające z odmiennej struktur władz spółek w Polsce i krajach anglosaskich), to chief ma tutaj znaczenie przymiotnikowe – „naczelny, główny, generalny” – więc jest jak bardziej na miejscu.
Drugie słowo na liście „mieszaczy” to chef. Jego wymowa jest całkiem bliska polskiemu „szef” i rzeczywiście oznacza szefa, ale wyłącznie szefa kuchni! I tyle – stąd obrazek nr 2.

W końcu czas na finał czyli naszego właściwego szefa: boss. Boss to boss i w sumie na tym mógłbym zakończyć … aha, jeszcze obrazek:

Mógłbym zakończyć, ale tego nie zrobię, bo zawsze musi być jakaś komplikacja. Otóż, szef marketingu, sprzedaży itp., to nie Boss of Marketing, . . . of Sales etc. Nie wolno nam użyć słowa „boss” w takim kontekście, zamiast tego powinniśmy powiedzieć:
Head of Sales/Marketing
I to chyba tyle! A, jeszcze jedna rzecz – wszystkie te rozróżnienia są ważne i może nawet interesujące, ale i tak jedno wam powiem – tzn. nie ja, a obrazek, który wart jest 1008 słów!

